Język korzyści – co to jest? Przykłady i zastosowanie
Umiejętność posługiwania się językiem korzyści jest niezbędna do tworzenia skutecznych tekstów sprzedażowych. Jednak czym właściwie ten język korzyści jest i jak go używać?
Szukając copywritera, na pewno nie raz spotkałeś się z informacją, że dany autor posługuje się „językiem korzyści”. I chociaż termin ten nie wydaje się specjalnie tajemniczy, to jednak nierzadko jest on wykorzystywany błędnie lub, co gorsza, przez osoby prowadzące samodzielnie firmowe strony internetowe, pomijany. Tymczasem jest to narzędzie sprzedażowe, którego nie sposób przecenić.
Co to jest język korzyści?
Język korzyści to sposób narracji, który skupia się na potrzebach pożądanego odbiorcy. Jego głównym celem jest pokazanie benefitów, jakie zyska klient, po nabyciu produktu lub skorzystaniu z usługi. A zatem są to wszelkie teksty reklamowe (hasła i slogany, opisy postów w mediach społecznościowych, opisy w sklepach internetowych, czy nawet wpisy blogowe), przy których tworzeniu copywriter musi się dosłownie wczuć w myśli i potrzeby danej grupy odbiorców.
Sprawa wydaje się prosta, wszak znasz swój produkt i wiesz, jakie profity przynosi. Jednak wiedzieć to jedno, a opisać w sposób zrozumiały i sugestywny – to drugie.
Język korzyści – przykłady
Przypuśćmy, że sprzedajesz ramy okienne. Ich zaletą jest materiał, z jakiego są skonstruowane. Zatem rozpisujesz nazwy użytej przy produkcji technologii, podkreślając ich nowoczesność.
Czy na pewno? Tego typu opis przekona do zakupu Twojego produktu te osoby, które już znają zalety okien z tej samej półki. Jednak będzie on zupełnie nieskuteczny w przypadku tych, którzy dopiero rozglądają się na rynku za ramami okiennymi. Żeby więc stworzyć tekst oparty na języku korzyści, musisz dowiedzieć się, czego potrzebują Twoi klienci i jak te potrzeby zestawić z Twoim produktem.
A potrzeby te mogą być różne: chęć zaoszczędzenia na ogrzewaniu, bezpieczeństwo bez konieczności zakładania krat, nowoczesny design, szybka realizacja. Zatem opis w języku korzyści powinien zawierać obietnicę spełnienia tych potrzeb.
Jednak obietnice te nie mogą być „rzucane na wiatr”. Musisz je podeprzeć konkretami. I tu właśnie wchodzą do gry technologie:
- okna są stworzone w technologii X, dzięki czemu zaoszczędzisz na ogrzewaniu nawet 1000 zł rocznie
- bezpieczeństwo gwarantuje potrójnie wzmocniona szyba i najwyższy w Europie certyfikat XYZ
- za nowoczesny design odpowiada znany architekt Jan Kowalski
Za drugi przykład posłuży nam sklep z kosmetykami. Przyjmijmy, że chcesz zareklamować linię produktów dla cery wrażliwej. Możesz więc skusisz odbiorców np. poprzez tekst: „nigdy więcej podrażnień dzięki wyjątkowej kompozycji nagietka i olejku lawendowego”. Czasem także warto poszukać głębiej. Być może wrażliwa skóra ogranicza kobiety w spełnianiu ich marzeń np. w pójściu na basen, czy też wybraniu się na egzotyczną wycieczkę do kraju pełnego słońca. Postaraj się odnieść do tego i pokaż, że dzięki Twojemu produktowi, te ograniczenia mają szansę zniknąć.
Kiedy używać języka korzyści?
Ten sposób narracji możesz właściwie używać zawsze tam, gdzie opisujesz swój produkt lub usługę. Mogą to być zarówno posty w mediach społecznościowych, płatne reklamy, jak i opisy produktowe na stronie sklepu, bądź w newsletterze.
Język korzyści używany jest także w ofertach sprzedażowych oraz sponsorskich, w celu przekonania do siebie potencjalnego klienta bądź partnera biznesowego.
Najczęstsze błędy w tekstach opartych na języku korzyści
Bywa, że teksty reklamowe oparte o język korzyści, zamiast przyciągać, denerwują. Przekaz jest bowiem natarczywy, sztuczny, przeładowany treścią i „wodolejstwem”. Obietnice bywają nierzeczywiste np. z naszym kursem nauczysz się języka w 2 tygodnie.
Kolejny błąd, to totalne nietrafienie w nastroje i potrzeby odbiorców. Np. „najnowszy model naszego auta potrafi się rozpędzić do 200 km/h”. Świetnie, ale co klientowi z tego, skoro w Polsce nie ma możliwości jazdy z taką prędkością. Oczywiście tekst ten w żadnej reklamie się nie pojawił. Posłużył on wyłącznie jako skrajny przykład, jak nie należy tworzyć opisów, w teorii opartych na języku korzyści.
Tekst sprzedażowy musi być konkretny, opierać się na faktach, ale i… obrazach. Klient powinien się od Ciebie dowiedzieć, że dzięki Twojemu produktowi stworzonemu w technologii XYZ, będzie mógł zaoszczędzić i pojechać latem na wakacje. Że Twoje meble pomogą mu zorganizować lepiej pokój i tym samym opanuje on bałagan. Że rower z Twojego sklepu pozwoli mu poczuć wolność w najdalszych zakątkach Ziemi, a na co dzień – omijać korki.
Twój produkt ma być bowiem odpowiedzią na poszukiwania antidotum na dany ból lub lęk. Ma być narzędziem do realizacji marzeń i spełniania zachcianek. Ma przynieść ulgę, ukojenie i nowe perspektywy. Bo prawdą jest, że klient nie kupuje produktu, ale to, co może dzięki niemu osiągnąć i poczuć.